Słoik św. Franciszka
W Sławoborzu i Powalicach realizowany jest ekologiczny projekt Caritas "Słoik św. Franciszka". W wioskowych świetlicach powstały pracownie, w których raz w tygodniu odbywają się warsztaty gotowania. Zainicjowała je Ewa Horanin, opiekunka Szkolnego Koła Caritas w sławoborskiej podstawówce. Pani Ewa szybko przekonała społeczność obu wsi: znaleźli się dorośli, którzy chcą pomagać dzieciom w gotowaniu i ci, którzy przynoszą produkty spożywcze. Dzieci chętnych do pichcenia zgłosiło się tyle, że trzeba było robić zapisy, bo nie wszystkie zmieściłyby się w zamienionych na kuchnie świetlicach. Gotowe dania trafiają do najuboższych w okolicy. W Sławoborzu posiłki w słoikach trafiają do 40 rodzin, w Powalicach do 20.
To papież Franciszek i jego encyklika Laudato Si' inspirują proekologiczne projekty realizowane przez Caritas Polska i finansowane przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. – Projekt ma nie tylko edukować dzieci i dorosłych, jak nie marnować jedzenia, ale też rozwijać umiejętności kulinarne, z ukierunkowaniem na zaoszczędzenie zasobów, zmniejszenie zużycia plastiku, świadome gospodarowanie pieniędzmi i posiadanymi już produktami – wyjaśnia Malwina Giełdon, koordynator projektu w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
W ferie prawie codziennie, a w pozostałym czasie raz w tygodniu, na świetlicowych stołach rośnie góra produktów. – Pomysły, co z tego wszystkiego przyrządzić, rodzą się na bieżąco. Na dzień Babci i Dziadka piekliśmy ciasteczka według przepisu pani Kazi Jusińskiej – mówi Ewa Horanin. – Zanieśliśmy wszystkim seniorom 78 takich prezencików, co ważne, zapakowanych ekologicznie, w szary papier przewiązany sznurkiem, a nie w celofan. Opakowania też są ważne. To dlatego pakujemy żywność w słoiki. Zbieramy je po wsi, myjemy, używamy ponownie.
– Nie chodzi tylko o gotowanie – zaznacza Mariola Ręcławowicz, prezes parafialnej Caritas w Sławoborzu. – Uczymy dzieci, że jeśli ludzie zbiorą się razem, są w stanie zrobić więcej niż w pojedynkę. Wiadomo, że jednej marchewki niewiele da się zrobić, ale jeśli kilka osób je przyniesie, to już jest podstawa do menu. Mówimy dzieciom, że z chleba, który sczerstwiał, można zrobić grzanki, a z naleśników, których się za dużo nasmażyło i już się znudziły – krokiety ze szpinakiem.
Projekt ma potrwać do marca, ale organizatorzy zapalili się do niego i mówią, że o ile dzieci będą nadal chętne do udziału w nim, to będzie on realizowany dalej.